Odwiedziliśmy też Padwę. Polecieliśmy w poniedziałek 9 stycznia w nocy, a wróciliśmy w piątek 13 styczna, wypełnionym może w 40% samolotem Ryanair.
Jak jest w Wenecji to każdy kto był to wie, a kto nie był to powinien pojechać. My byliśmy pierwszy raz...
Ślad ze zdjęciami jest tutaj (albo tutaj) a same zdjęcia na flickr.com.
Zdjęcie Gatesa (z 2015 roku) w połączeniu z faktem, że Gates finasował badania w dziedzinie epidemiologii (na John Hopkins University) stało się ,,dowodem'' dla różnych szurów, których w USA nie brakuje, iż za pandemią COVID19 stał Gates.
A book written by Darrell Huff in 1954 presenting an introduction to statistics for the general reader. Not a statistician, Huff was a journalist [...]
In the 1960/1970s, it became a standard textbook introduction to the subject of statistics for many college students [...] one of the best-selling statistics books in history.
https://en.wikipedia.org/wiki/How_to_Lie_with_Statistics
Książeczka składa się z 10 rozdziałów i jest napisana w prowokacyjny, sposób (nienaukowy). Nie była przetłumaczona na język polski. Poszczególne rozdziały można powiedzieć przeszły do legendy i jak się wpisze tytuł rozdziału do google to zwykle można znaleźć setki tysięcy stron cytujących... Osobiście nie widzę nic aż tak nadzwyczajnego w tej książce. Przedstawia kilkanaście sposobów manipulacji, w miarę oczywistych. Miejscami gubi wątek w tym sensie, że są rozdziały lepsze (zaznaczone plusem poniżej) i gorsze. Ale ponieważ jest tak znana to poniżej strzeszczenie:
r1+: a sample with the built-in bias czyli niereprezentatywność próby; że ciężko jest zebrać próbę reprezentatywną (z różnych powodów).
r2: the well chosen average czyli sztuczki nt. średniej. Zarówno co jest uśredniane (who's included), jak i jak jest uśredniane (średnia vs mediana)
r3+: the little figures that are not there. Niejasne/nieznane szczegóły wyników analizy (statystycznie nieistotne rezulataty ogłaszane bez podania, że są nieistotne--albo średnie dla rozkładów daleko różnych od normalnych)
r4: to samo co #r3 przy założeniu że pomiar jest mocno przybliżony przez co zaobserwowane różnice nie mają specjalnie znaczenia (bo ewentualny błąd jest większy niż różnice)
r5+: The gee-whiz graph aka zmyłkowe wykresy (głównie nie zaczynająca się od zera oś 0Y) (cf https://en.wikipedia.org/wiki/Gee_Whiz albo https://en.wikipedia.org/wiki/Misleading_graph)
r6+: The one dimensional picture aka zmyłkowe wykresy cd (porównywanie jednowymiarowych wielkości w 2D albo 3D; cf https://thejeshgn.com/2017/11/17/how-to-lie-with-graphs/)
r7+: semiattached figure. Using one thing as a way to claim proof of something else, even though there's no correlation between the two (teza i dowód nie są ze sobą powiązane niczym oprócz wrażenia że są; https://www.secjuice.com/the-semi-attached-figure/)
r8: post hoc Rides Again. Korelacja to nie przyczynowość; dla mnie najbardziej mętny rozdział ale też temat chyba najtrudniejszy do przybliżenia na poziomie Idiots Guide
r9: How to statisticulate: Misinforming people by the use of statistical material might be called statistical manipulation, in a word, Statisticulation. (ten rozdzialik to podsumowanie r1--r8)
r10++: how to talk back to statistics. Dwa plusy to nie przypadek bo chyba najciekawszy: Jak się nie dać oszukać kiepskiej statystyce w pięciu krokach.
Who Says So? (ludzie mają interesy, osoby zainteresowane mogą nie mówić prawdy);
How Does He Know? (pomiar jest często wysoce wadliwy);
What's Missing? (analiza jest niejasna/niepełna);
Many figures (liczb nie rysunków) lose meaning because a comparison is missing. Mój przykład: kobiety w PL nie rodzą dzieci; przeciętny wiek matki w momencie urodzenia dziecka to 27 lat. [czego NIE powiedziano: W całej Europie tak jest]
Did Somebody Change The Subject? (czy teza i dowód są logicznie powiązane czy tylko sprawiają takie wrażenie)
Does It Make Sense? (ogólnie czy coś z tego wynika na poziomie zdrowego rozsądku)
Darrell Huff. How to lie with statistics (142 strony/a5) https://en.wikipedia.org/wiki/How_to_Lie_with_Statistics
Trzeci sezon uprawiania działki na zawodziu.
Powiększyłem areał i w tym roku miało być jeszcze lepiej niż w zeszłym. Trochę mniej pomidorów, bo 1,5 szklarni zamiast dwóch jak w poprzednim; więcej ogórków i fasoli na suche ziarno. Więcej dyni i wszystkie hokkaido za wyjątkiem jednego giganta. Reszta z grubsza tak samo. Schemat nasadzeń przedstawia diagram.
Falstart nastąpił już na etapie flancy. Niewiele mi się wyhodowało i musiałem kupować (pomidory/papryka). Flance ogórków mi się nie udały ale dosiałem więc w sumie nie był to problem. Flance dyni/cukinii/kabaczków też rosły z oporami, ale posiałem drugi raz i nawet miałem całkiem ładne (optycznie)...
Pomidory w szklarni niektóre były ładne, inne małe i z małą ilością owoców. Zebrałem mimo tego 85 kg pomidorów, ale gdyby wszystkie krzaki były normalnej wielkości pewnie miałbym ze 120kg. Ogórki szklarniowe OK.
Fasola szparagowa rachityczna; mimo dosiewania niewiele urosło. Kompletna porażka. Fasola na suche ziarno też rosła opornie i wiele strąków nie dojrzało do zimy. Dynie/kabaczki/cukinie to już zupełne fiasko, do tego nie wiem czemu.
Buraki miejscami małe i bardzo małe. Marchew OK. Selery i pory mniejsze niż w zeszłym roku. Ogórki gruntowe tak sobie: niektóre flance się nie rozwinęły, ale że dużo posiałem to też dużo zebrałem. Ogórki gruntowe na podporach to głupi pomysł się okazał. Oprócz dodatkowej roboty nie widzę żadnych zysków.
Truskawki kupione za ciężki pieniądz w połowie zmarniały. Posadzone na ciężkiej ziemi może dlatego. Dużo lepiej wyglądała Malwina z OLXa kupiona za psi grosz...
Zbiory: buraki 25 kg; cukinie+kabaczki 18.5 kg; dynia 8.0 kg; fasola szparagowa 5 kg; fasola suche ziarno 3 kg; marchew 30.0 kg; ogórki 60.0 kg (w tym szklarniowe 15.0 kg); papryka 3.0 kg; pomidory 85 kg; truskawki 16.3 kg. Razem wszystko ważyło prawie 260 kg. Do tego jabłka, rabarbar, maliny oraz szczaw, sałata, pietruszka (mała ilość), cebula (też mało) i czosnek (także), które nie były ważone. Razem wszystko ze 300 kg pewnie.
Namówili mnie to wziąłem udział, chociaż uważam tenże konkurs za typową lipę za cudze pieniądze (LzCP).
No więc regulamin jest taki, że należy dojeżdżać rowerem do pracy; za dojechanie/odjechanie do miejsca zdeklarowanego jako praca dostaje się 50 punktów. Za kilometr przejechany 1 punkt. Za każdy odcinek dodatkowe 10 punktów (jeżeli od poprzedniego odcinka upłynęło minimum 30 minut.) Czyli każdy odcinek to tyle punktów ile kilometrów plus 50 lub 10 punktów w zależności czy się zaczęło/zakończyło w pracy lub nie. Jest rywalizacja indywidualna ale też jest zespołowa, w której liczy się wszystkich jeżdżący w firmie. Firmy są podzielone na kategorie a moja Powiślańska Szkoła Wyższa w Gdańsku jest w grupie ,,Uczelnie''. Wynik zespołowy to liczba kilometrów/punktów podzielona przez liczbę zatrudnionych/studentów (także tych niejeżdżących). Zatem im więcej jeździ w firmie tym ten wskaźnik będzie wyższy.
Ma to teoretycznie sens, ale w praktyce i grupie ,,uczelnie'' już niekoniecznie (w innych może jest inaczej nie patrzyłem). Że frekwencja jest żenująco znikoma (0,5% w grupie uczelni przyznajmy że to porażka--kto ma jeździć na rowerze jak nie studenci), to mała firma z jednym ,,koniem'' ma lepszy wskaźnik, bo się dzieli na mniejszą liczbę tych co nie jeżdżą. No to w naszej szkole ,,koniem'' jestem ja. Szczegóły niżej:
szkola s c p --------------------------- psw 350 2 0.5714286 gum 6150 139 2.2601626 awf 1950 30 1.5384615 pg 14500 90 0.6206897 ug 21500 52 0.2418605 asp 800 3 0.3750000 ateneum 1300 2 0.1538462 wsb 15200 19 0.1250000 wsz 2000 4 0.2000000
Przy czym: s to zadeklarowana przy rejestracji liczba studentów (tak mi powiedział kolega co rejestrował PSW; czemu tylko studentów a nie studentów + pracowników to ja nie wiem); c to liczba cyklistów, czyli tych co jeżdżą (u nas dwie osoby); p to s/c $\times$ 100 czyli w procentach ci co jeżdżą do liczby studentów. Jak widać GUMed ma najwięcej 2.26% my zaledwie 0.57%. Moim zdaniem WSB się rąbnęło, nie wierzę że w GDA studiuje tam 3/4 tego co UG; ich strata...
Łącznie jeździ 340 cyklistów, łącznie zadeklarowano 63750 studentów. Wychodzi 0.53% czyli nędza. BTW szkół z niezerowym wynikiem jest 9 (jest jeszcze kilka zgłoszonych, ale tam nikt nie jeździł)
Powyższe wartości są przybliżone, bo w aplikacji rejestrującej/publikującej wyniki nie ma danych ile kto podał studentów, ale to można obliczyć. Aplikacja podaje ,,kilometry na studenta'' z dokładnością do jednego miejsca po przecinku oraz łączną liczbę kilometrów. Więc wystarczy podzielić tę łączną liczbę przez p, żeby uzyskać s.
BTW wszystkich cyklistów w GDA jest około 6 tys. Co jak na 450,000 (oficjalnie) miasto stanowi 1.3%. Około 3700 z tych 6 tysięcy przejechało więcej niż 1km/dzień, co daje 3700/450 tys = 0,8%. Faktycznie jest jeszcze mniej, bo ja np. nie mieszkam w GDA.
Konkurs zaczął się 12. września a trwał do 13 listopada. Z grubsza dwa miesiące. Od 13 października (czyli z grubsza od drugiej połowy) punkty wg powyższych zasad były mnożone przez dwa (tj. za przyjazd/odjazd z pracy na przykład dawali 100 a nie 50). Ja się zapisałem 24 września co oznaczało, że za 12 pierwszych dni nic mi nie zapisali. Mój ,,dojazd do pracy'' wyglądał następująco. Mam otóż działkę na Olszynce gdzie często jeżdżę. Po drodze na działkę jest PSW. Wystarczyło stanąć i zrobić 30 minut przerwy żeby regulaminowo dostać 100 punktów (Pellowski zarobił, który jest w pobliżu.) Powyższe to najpopularniejsza trasa z wielu wariantów, a ślady (prawie) wszystkich tras są poniżej na mapce.
Punkty można było wymienić na nagrody. Do wygrania były bluzy, bidony, sakwy, drobne akcesoria rowerowe oraz skarpety. Skarpety były najtańsze, do wygrania już 777 punktów, sakwy/bluzy za prawie 8 tys. Były też nagrody na 4/3 tysiące. Skarpety się skończyły tak na początku listopada, co uważam za promocyjne dziadostwo. Gdyby ich zamówili więcej ile by zapłacili więcej? Obstawiam że niewiele... A tak podejrzewam, że wielu uczestników nie wygrało nic, bo 8 tysiaków nie uskładali, a skarpety--jedyna tania nagroda, którą mogliby traktować jako pamiątkę z imprezy się przewcześnie skończyła. No tak to jest w Gdańsku...
Wyniki są takie, że przejechałem 3294km co przeliczyło się na 11060 punktów. Ten co wygrał przejechał 12138km (26 tys punktów); trzeci przejechał 9,3 tys km a dziesiąty prawie 7,0 tys km. To są oczywiście absurdalne dystanse (odpowiedno 6.0, 4.6 oraz 3.5 tys/mc.; dla tych co nie wiedzą: kolarz zawodowy przejeżdża około 3 tys/mc przy czym jedzie znacząco szybciej, więc zajmuje mu to mniej czasu). Moje ślady przedstawia górny rysunek obok.
W konkurencji uczelni PSW wygrało (44 punkty/10,9 km); przed GUMedem (34/4,5). Szczegółowe wyniki są następujące:
szkola km/s p/s kmt c/c1 ------------------------------------ psw 10.9 44 3806,3 2/2 gum 4.2 34 26147,7 139/75 awf 4.5 32 8710,3 30/22 pg 2.3 16 33285,0 89/69 ug 1.7 11 37859,5 52/48 asp 1.1 13 878,2 3/3 ateneum 1.0 7 1233,2 2/1 wsb 0.4 2 6506,1 19/15 wsz 0.3 3 640,6 4/1 ------------------------------------ Razem x x 118426.0 340/235
Przy czym: km/s to wskaźnik kilometry/studenta; p/s to punkty na studenta; kmt to łączna liczba kilometrów; c to liczba cyklistów; c1 to liczba cyklistów, którzy coś przejechali w ogóle. Jeżdżący cykliści to 70% liczby wykazywanej w aplikacji BTW.
Niektórzy jeżdżą więcej niż symbolicznie. Załóżmy że aktywny cyklista to taki to dojeżdżał do pracy w 2/3 wszystkich dni pracujących (30 dni w okresie konkursu). Zakładając minimalny dystans dojazdu równy 1,5 x 2 = 3.0 km x 30 dni. Daje to 90km... Takich aktywnych cyklistów było 162 tj. nieco mniej niż połowa tego co wykazuje aplikacja (47,6% albo 162 osoby). Aktywni przejechali 98% całkowitego wykazywanego dystansu (116051.0 km). Rozkład ogólnego dystansu przedstawiają wykresy obok (środkowy wszyscy jeżdżący/dolny tylko aktywni.)
Reasumując: wygrali nie tyle ci co jeżdżą do pracy ale ci co jeżdżą w pracy albo jacyś fanatycy co tylko jeżdżą, ale nie do pracy bo już na to nie mają czasu. Frekwencja zaś była znikoma (np. ledwie 160 aktywnych cyklistów wśród studentów/pracowników wszystkich Gdańskich szkół wyższych). Jeżeli toto miało promować rower jako alternatywę dla samochodu to nie wyszło, bo bez konkursu też by jeździli (tacy jak ja na przykład). Liderzy konkursu byli zaś jaskrawym jeżdżącym przykładem wypaczenia jego idei. Do tego nagrody się skończyły przedwcześnie i nie wszyscy dostali nawet głupie skarpety. Czyli promocyjnie też klapa. Zatem typowe dulkiewiczowanie (od cwaniakowanie) za publiczne pieniądze (Kto miał zarobić to zarobił a piniondz sam się nie wyda....)
Dane i skrypt do obliczeń jest tutaj.
W niedzielę przed 6:00 pojechałem pod Organikę (taki budynek w centrum Gdańska) zaliczyć przejazd w konkursie KdG; poczekałem 30 minut i wróciłem. W ten sposób dodałem 130 punktów do swojego dorobku; który w tym momencie wynosił około 2300.
Około 8:30 pojechaliśmy z Elką do Modlina. Lot planowo 14:10, ale start się trochę opóźnił. Po przylocie do Neapolu, alibusem podjechaliśmy pod stację kolejową, Elka kupiła bilety w automacie i pojechaliśmy koleją do Salerno, gdzie byliśmy 17:45. Teraz piechotą na kwaterę, odległą jakieś 2 kilometry, ale stromo pod górę. Około 20:00 poszliśmy na pizzę neapolitańską. Ponieważ prognozy były takie, że następnego dnia ma ulewnie padać, to nic nie planowaliśmy.
Rano prognozy się zmieniły: nie ma padać (i nie padało). Poszliśmy zwiedzać miasto, w tym a zwłaszcza katedrę gdzie są szczątki ewangelisty Mateusza i papieża Grzegorza VII. Podróż statkiem była też rozważana, ale w końcu nie popłyneliśmy. Pojechaliśmy za to zwiedzać zamek (autobusem); powrót już piechotą do domu a po drodze obiad (po 15 EUR). Po południu Elka do konserwatorium, a ja jeszcze raz na zamek, piechotą i krótszą drogą. Potem zrobiłem zakupy w Carrefour Expressie i do domu. Jutro w planach zwiedzanie Pompejów. Stojąc na przystanku i czekając na autobus który nas zawiózł na zamek ustaliliśmy, że do Pompejów jeździ autobus numer 50 i że pierwszy jest o 7:35. Okazało się, później że ten sposób dojechania do Pompejów niekoniecznie jest najlepszy...
Rano pobudka koło 6:00, jedziemy tym autobusem numer 50. Autobus zawija do okolicznych miasteczek, wlecze się niemiłosiernie, hamuje, przyśpiesza, zakręca co chwila o 90 (i lepiej) stopni. Mało komfortowo. Dojeżdżamy, kupujemy bilety, czekamy chwilę, bo otwarcie o 9:00 Zwiedzamy do 12:00. Potem Elka wraca a ja mam wspiąć się na Wezuwiusza. Jadę w tym celu autobusem (za 3,5 EUR w jedną stronę), który dojeżdża około 13:00 na parking około 1000mnpm, ostatnie 200m (40 minut) na piechotę ale jak się ma bilet, bo jest bramka i trzeba takowy mieć. Ja nie mam, w kasie już nie ma -- wyprzedane. Trzeba online kupić i wtedy się jedzie na pewniaka. Takich bez biletu jak ja jest więcej... Wracamy rozczarowani.
Nietrywialny jest powrót z Pompejów do Salerno, bo nigdzie nie ma przystanku z linią 50. Tzn przystanki są, tylko oznaczeń nie ma. Pytam się na stacji; oni że jest autobus TrenItalia sprzed dworca. Kupuję bilet i mam szczęście, bo autobus do Salerno właśnie czeka. Nigdzie nie skręca, jedzie szybko i prosto do Salerno. Dużo bardziej komfortowy niż ten rano. W tym sensie ten numer 50 rano to był średni wybór. Kupuję jeszcze po drodze parę rzeczy w Carrefour Expressie i około 18:00 wracam do domu. Jutro powrót, pociąg przed 8:00 do Neapolu, samolot 13:35...
Zgodnie z planem jedziemy do Neapolu, robimy kilkukilometrowy spacer po mieście i około 11:00 jedziemy na lotnisko. Lot lekko opóźniony. Około 21:30 jesteśmy w domu. Cała podróż trwała około 84h...
Ślad ze zdjęciami jest tutaj (albo tutaj) a same zdjęcia na flickr.com.
Owiec było 15 + 450 tys (mieszkańcy Gdańska)
Że projekt był oszustwem, które skończyło się kompromitacją to wszyscy wiedzą, że projekt był ekonomicznie bez sensu od początku to już mniej osób wie, bo trzeba było w tym celu obejrzeć ową ,,łąkę z owcami''. Że to się mieściło na Olszynce czyli obok mojej działki, podjechałem...
Zatem reklamowany jako Nietypowa atrakcja i zarazem ekologiczny eksperyment [którą] zamierza przeprowadzić na Olszynce Gdański Zarząd Dróg i Zieleni. Znajdująca się tuż nad Opływem Motławy łąka nie będzie koszona tradycyjnymi urządzeniami spalinowymi, lecz oddana do dyspozycji... owcom. Życie 15 zwierząt będzie można podglądać przez kamerkę internetową. (cf https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Zywe-kosiarki-nad-Oplywem-Motlawy-Gdansk-zatrudni-owce-do-utrzymania-zieleni-n169455.html)
Więc ,,łąka nad Opływem'' to na oko ma 100ha albo i lepiej; owce ogrodzono na czymś co miało jak 0,5 hektara to dobrze. Czyli nietradycyjnie koszono ok 0,5% całości areału przez 3 miesiące za 150 tysięcy. Gdyby eksperyment się udał i w związku z tym cały obszar był koszony ,,ekologicznie'', to prosty rachunek wskazuje, że za całość zapłaciliby ,,drodzy Gdańszczanie'' 60mln . Nie wierzę, że kilkukrotne skoszenie 100ha łąki ,,mechanicznie'' kosztuje 60 balonów, nawet nie wierzę że 6.
Temat reparacji wrócił. Nie żebym uważał Kaczyńskiego za geniusza, myślę że wręcz przeciwnie, że nawet się nie spodziewał się, że opozycja i niechętne PiSowi media to aż tacy idioci. Zamiast działania PiSu skrytykować merytorycznie (że słabo przygotowane, że mało wiarygodne itd/itp) pojechali po bandzie: PL się nie należy, Niemcy to nasi przyjaciele itp...
Najbardziej żałosną zagrywką w/s reparacji wojennych -- -- popisała się Rzeczpospolita publikując tekst panów Jędrzeja Bielecki und Michała Szułdrzyńskiego pn Niemcy byli gotowi na gesty wobec Polski. Spór o reparacje to uniemożliwia. Ich zitiere:
To jest inicjatywa kontrproduktywna. Polskie władze uderzają tam, gdzie nie ma drzwi, a jest tylko ściana. Bo drzwi są gdzie indziej -- mówią Rz źródła rządowe w Berlinie. -- Niemcy byłyby gotowe pokazać powagę, z jaką traktują swoją historyczną odpowiedzialność za krzywdy wyrządzone Polsce poprzez symboliczne gesty, jak pomnik w Berlinie poświęcony polskim ofiarom wojny, wsparcie humanitarne dla pozostających w potrzebie jeszcze żyjących ofiar niemieckiej okupacji czy udział w planowanych lub realizowanych projektach odbudowy, jak warszawskie pałace Saski i Brühla. Ale to nie jest możliwe w obecnej atmosferze, bo każdy taki gest byłby traktowany jako ustępstwo pod presją polskich władz. I to ustępstwo dalece niewystarczające. Polska inicjatywa prowadzi więc do usztywnienia stanowiska Niemiec.
Problem w tym, że ja uważam to za kłamstwo a źródła rządowe w Berlinie za lipę; żaden organ niemiecki z czymś takim nie wystąpił, a komentarze Niemców były takie, że nie dadzą i już. W tej sytuacji żenujące jest co najmniej wymyślanie za Niemców takich dziecinnych opowieści jak powyższa...
Nawiasem mówiąc jestem mocno sceptyczny i na żadne reparacje nie liczę. Niewątpliwie jednak podniesienie tego problemu na pewno nie jest żadną zbrodnią; czy zaś jest roztropne czy nie, to się zobaczy. Niemcy, zaraz za Rosją wydają się mocno przegrane nieudaną napaścią Rosji na Ukrainę, która wiele rzeczy przewartościowała. Nagle się okazało na przykład, że silna armia się jednak liczy, no a oni (Niemcy) nie tylko nie mają armii, ale mają tak kompletnie zdemoralizowane społeczeństwo, że odtworzenie tejże armii będzie dużym problemem. I co szkodzi im jeszcze bardziej dokopać w takiej sytuacji? Nie tylko nic nie szkodzi, ale wręcz trzeba, bo takie są reguły gry...
Drugim nawiasem mówiąc ww. idioci z opozycji po kilku dniach doszli do słusznego wniosku, że strzelają sobie w kolano. Na czele z hersztem, któremu przypomniano co mówił w Sejmie kilkanaście lat temu (cf https://orka2.sejm.gov.pl/Debata4.nsf/main/3E1A2D54)
Pobudka 5:00, ale się grzebałem więc wyjazd około 7:00 dopiero. Ja rowerem Elka ma mnie dogonić samochodem:-) startując około 10:00. Jadę przez Sobieszewo do Elbląga gdzie mnie zgarnia -- zgodnie z planem -- Elka, co wyjechała 9:30 (spotkaliśmy się 10:30); przejechałem 80km. Potem jedziemy już samochodem do Zwierzyńca, miasteczka obok słynniejszego Szczebrzeszyna. Robimy jedną przerwę w Garwolinie, gdzie jemy obiad w bardzo dobrym barze wietnamskim, a ja potem lody cukierni obok (bardzo dobre i tanie.) Po 18:00 docieramy do Szczebrzeszyna, który zwiedzamy naprędce. Po 19:00 docieramy do Zwierzyńca a stąd do miejscowości Sochy gdzie mamy kwaterę (3 km od Zwierzyńca). W Sochach nie ma zasięgu--telefony nie działają a Internet działa jak 30 lat temu:-(
Rano pobudka 5:20 około 6:00 wyjechałem rozpoznawczo na przejażdżkę; zimno jak piorun (podobno 3C). Dojechałem do Józefowa, gdzie straciłem pół godziny usiłując odnaleść pomnik żydowskich ofiar batalionu 101 kierując się planem napotkanym w tymże Józefowie. Po przejechaniu 50km wróciłem do domu przed 9:00. Elka już na nogach więc poszliśmy na dwa szlaki wokół Zwierzyńca. Potem jedziemy do Józefowa raz jeszcze, ale przedtem na obiad. Że w Zwierzyńcu nic nie znaleźliśmy to jedziemy do Józefowa. Tam zaczynamy od pierogarni Józefowskiej, potem do cukierni u Dzidy. Pierogarnia taka PRLowska w klimacie...
Szukamy tego pomnika i znowu ni-hu-hu; oglądamy wieżę widokową, kamieniołom i żydowski kirkut. W przypływie olśnienia zamiast planu z Józefowa, po prostu wpisuję do google "pomnik żydowskich..." Jest w zupełnie innym miejscu niż na planie. Jedziemy, oglądamy, wracamy. Na kolację pijemy 1l piwa kupionego w Zwierzyńcu (bo tu jest browar); bardzo dobre...
Rano pobudka znowu około 5:20 i około 6:00 wyjechałem, znowu zimno jak piorun ale jestem lepiej ubrany, bo kupiłem rękawice ogrodnicze (innych nie było) a na głowę ścierka z kuchni (czapki też nie było w sklepach z ciuchami--nie sezon jeszcze); Przez Józefów i Tomaszów dojeżdżam około 8:30 do Bełżca. Muzeum zamknięte, otwarte od 9:00. OK, kręcę się trochę po okolicy potem ogladam muzeum. Elka dzwoni przez messangera (bo w Sochach przypominam nie ma zasięgu), że ma pomysł na dalszą część dnia w okolicach Suśca. To mi nawet pasuje. Umawiamy się na spotkanie 10:30 w Suścu. Dojeżdżam, rower do bagażnika i idziemy na szlak pn rezerwat Szumy na Tanwi. Łazimy prawie do 14:00, potem do Józefowa na obiad. Powtórka z wczoraj: pierogarnia + cukiernia. Potem zwiedzamy inny rezerwat: czarcie Pole. Około 17:00 wracamy na kwaterę. Jadę do Zwierzyńca po pieniądze z bankomatu i piwo. Wracam kolo 18:00.
Dziś przejechałem 90+10,około 100km Jutro w planach kajaki i wyjazd o Szczebrzeszyna a może i Frampola (rano)
Rano pobudka jak zwykle; w planach jazda do Frampola i Szczebreszyna i to wszystko w 3 godziny. Kompletnie nierealne. Jakoś z mapy mi wyszło, że to bardzo blisko. Pogubiłem się dwa razy z trasą na Frampol i odpuściłem sobie Frampol i Szczebrzeszyn, ale przejechałem 55 km. Wróciłem za to dość wcześnie bo następny punkt pobytu dopiero zaplanowany na 11:00.
O 11:00 jedziemy z kajakiem do Zwierzyńca (nb kajak tu akurat kosztuje drożej niż na Kaszubach -- 130 PLN); circa 11:30 zaczynamy a po po 15:00 jesteśmy na miejscu w Szczenrzeszynie (Żydowskie miasto jak się dowiadujemy:-) w drodze powrotnej od naszego gospodarza; w sensie że w Zwierzyńcu Żydów nie było); trochę mniej niż planowane 4h Rzeka i spływ rewelacja, zmienne krajobrazy, dużo przeszkód w wodzie w tym trzy progi (i jedna przenioska); potem już późny obiad (tym razem w Pierogarni w Zwierzyńcu) i koniec programu na dziś...
W nocy mocno padało, rano mży ale my transferujemy się na zachód do Sandomierza, do którego docieramy około 11:00. W Sandomierzu piękna pogoda, która ma się popsuć jutro. Kwaterę mamy od 15:00 więc parkujemy samochód i zwiedzamy starówkę, w tym muzeum dom Jana Długosza (ciekawe ekspozycje.)
Po obiedzie idziemy na kwaterę; którą mamy niedaleko starówki na lewobrzeżnym Sandomierzu. Prawobrzeżny się dowiadujemy to taki Sopot-Kamienny-Potok vs Sopot-okolice-Mola. Żartuję, że Sandomierz to żydowskie miasto na Polsko-Ukraińskiej granicy. Coś w tym jest potwierdza gospodarz :-) Na Wiśle była granica województwa Lwowskiego przed wojną...
Potem jedziemy na Pieprzowe Góry. Tutaj parkujemy u faceta na posesji za 10 PLN/godzinę, bo nie ma innej możliwości, idziemy dalej następny facet ubolewa, bo podobno jest darmowy parking, ale w innym miejscu i szkoda że tam nie trafiliśmy, po czym kasuje od nas kolejne 5 PLN od głowy w sumie nie wiadomo za co... Wracamy na kolację a potem idziemy na pokaz pn teatr ognia na rynku
Pobudka 5:00, wyjazd nawet przede 6:00; w planach Annopol przez Zawichost, drogą 77 (pusta). W Dwikozach skręcam na winnicę a potem jadę dalej na Wysokie Góry (wieś); droga malownicza bo przez wąwóz lessowy (+10% nachylenia) potem takim samym wąwozem lessowym zjazd do Dwikoz. Do Annopola nie dojeżdżam, bo chcę wrócić na 9:00. Po drodze skręcam na Pieprzowe Góry żeby sprawdzić jak to wygląda rano. Żywego ducha jest 8:55. O 9:00 przyjeżdża jednak jakiś gość i coś ode mnie chce; nie wdaję się w rozmowę i jadę do Sandomierza. Czyżby ci kasjerzy działali od 9:00?
Pogoda jest pochmurna, idziemy zwiedzać muzeum na Zamku (ciekawe) potem idziemy nad Wisłę nie mając nic lepszego do roboty, potem obiad i zwiedzanie podziemi; W międzyczasie zaczęło padać. Wracamy do domu. Idziemy na mszę na 17:30. Jutro wyjazd do domu 8:00
Pobudka 6:00, wyjazd 8:00; Pada mocno aż do Warszawy, potem coraz lepsza pogoda Po drodze zjedliśmy obiad w barze Okoń koło Pasłęka. Kupa luda przy stołach. Jedzenie dobre ale chyba dość drogo (nie pytałem się Elki ile zapłaciła). Zatrzymaliśmy się na działce i pozbieraliśmy to co urosło przez tydzień (m.in 4kg pomidorów); Do domu dotarliśmy około 17:00.
Ślad ze zdjęciami jest tutaj (albo tutaj) a same zdjęcia na flickr.com.
Tusk w swojej działalności wyróżnia się 100% jałowością, demagogią oraz bezczelnością (na tle Hołowni, K-Kamysza czy Czarzastego). Przykładem drożyzna -- na-tem-chwilę temat numer jeden. Jest drogo/winny jest PiS. Co konkretnie ten PiS źle zrobił nie wiadomo. Albo nieszczęsna Leszczyna, która musi dupę podcierać za szefa. Pieprzy szef jak połamany, że na przykład mieszkanie prawem albo, że da 20% podwyżki dla wszystkich urzędników, potem się Leszczyny w RFM pytają o szczegóły a ona: że po wyborach będzie (o mieszkaniach), albo że nie jest ekonomistką! (o podwyżce 20%.) I wychodzi na idiotkę, albo i nie -- dochodzimy bowiem do kluczowgo pytania.
Może strategia Tuska ma sens? Może mamy już tylu idiotów, że zero-programowość, 100% demagogia, strategia wszystkim-obiecam-wszystko przyciągnie odpowiednią ich liczbę, partia osiągnie wynik a demagog zostanie premierem? Czy też jednak nie i dziad się przeliczył? Zobaczymy najdalej za nieco mniej niż półtora roku.
Trasy mają po 50--100 km; jak za mało to można samemu przedłużyć. Jak za dużo można w połowie zawrócić:-)
Wyjazd na południe (Kaszuby) jest najbardziej skomplikowany. Duże korki/brak ścieżek; ale da się (trasa do Żukowa).
Osobiście zacząłbym od Żuław
Trasy są stworzone w aplikacji plotaroute. Można pobrać ślad w szczególności (być może do tego celu trzeba założyć konto/za darmo)
Do Żukowa a potem do elektrowni wodnej w Rutkach; (W Żukowie klasztor i cmentarz z krzyżawi żeliwnymi) #1
Żuławy (płasko ale może wiać, bo nie ma lasów) Wyspa Sobieszewska (po ścieżkach/drogach o względnie małym ruchu) #2
Dłuższy wariant poprzedniej. Od 1.go maja działa prom w Świbnie więc można spróbować tak: (koniec w Sztutowie / dawny KL Stutthoff) #3
Statkiem na Hel a potem rowerem. Hel--Rumia (potem powrót SKM; rower w SKM za darmo) #4
Inny wariant zaczynający się na Helu. Hel-Żarnowiec (elektrownia szczytowo-pompowa/punkt widokowy) #5
Że czwarta fala szaleje to nadmiarowe zgony w Europie sobie liczę, w której to kategorii Polska cytując poetę trzecie miejsce w świecie (Kazik Staszewski/Amnezja)
Dane pobieram za pomocą get_eurostat
(pakiet eurostat
):
library("eurostat") # demo_r_mwk_ts = Deaths by week and sex z <- get_eurostat("demo_r_mwk_ts", stringsAsFactors = FALSE) %>% mutate (time = as.character(time)) %>% mutate (year = as.numeric(substr(time, 1, 4)), week = as.numeric(substr(time, 6,7)), sex = as.factor(sex), geo = as.factor(geo)) %>% select (sex, geo, year, week, value=values) %>% filter (sex == 'T')
Końcowy filter
usuwa liczbę zgonów dla kobiet/mężczyzn osobno,
bo chcemy tylko analizować ogółem czyli Total.
W pliku ecdc_countries_names_codes3166.csv
są nazwy krajów (bo w bazie Eurostatu są tylko ISO-kody):
## country names nn <- read.csv("ecdc_countries_names_codes3166.csv", sep = ';', header=T, na.string="NA" )
Teraz liczę 5-letnie średnie dla okresu przed pandemią czyli dla lat 2015--2019 włącznie:
## mean weekly deaths 2015--2019 z0 <- z %>% filter ( year >= 2015 & year < 2020) %>% group_by(geo, week) %>% summarise (d0 = mean(value, na.rm=T))
Oraz tygodniowe liczby zgonów dla lat 2020--2021
## weekly deaths 2020--2021 z1 <- z %>% filter ( year > 2019 ) %>% group_by(geo, year, week) %>% summarise ( d1 = sum(value))
Łączę z0
z z1
;
liczę różnice między zgonami 2020--2021 a średnimi.
Najpierw usuwam wiersze z NA w kolumnach zawierających zgony/średnie (drop_na
).
To w szczegolności usunie wiersze z tygodni (w roku 2021), dla których jeszcze nie ma danych.
## join z0 z1 and compute differences zz <- left_join(z0, z1, by=c("week", "geo")) %>% drop_na(d0,d1) %>% mutate (exp = (d1 - d0)/d0 * 100, exm = d1 - d0 ) zz <- left_join(zz, nn, by=c('geo'='id'))
Osobno liczę numer ostatniego raportowanego tygodnia w roku 2021. Pytanie o numer ostatniego w ogóle jest bez sensu, bo w 2020 będzie to ostatni tydzień. Ten fragment ciut mało robust jest bo w 2022 trzeba go będzie zmodyfikować
## if NA then the country stop reporting in 2020 zz.last.week <- zz %>% filter (year == 2021) %>% group_by (geo) %>% summarise (lw = last(week)) %>% drop_na(lw) ## najbardziej aktualny raportowany tydzień (różne kraje raportują różnie) latestweek <- max (zz.last.week$lw)
Uwaga: niektóre kraje nie raportują w 2021, więc ich nie będzie
w ramce zz.last.week
z uwagi na filter
.
Ramka zzt
zawiera sumy różnic; bezwzględne (exm
)
oraz względne w procentach
względem poziomu średniego 2015--2019 (exp
):
### total exmort zzt <- zz %>% group_by(geo) %>% summarise(country=last(country), exm = sum(exm), nm = sum(d0)) %>% mutate (exmp = exm/nm * 100)
Dodajemy informację z ramki zz.last.week
; jeżeli
w tej ramce nie ma kraju (bo nie raportował w 2021) to usuwamy go
(drop_na(lw)
).
Wypierniczamy kraje raportujące więcej niż 6 tygodni po kraju (krajach), który
przysłały raport najpóźniej. Np jak jakiś kraj-prymus dostarczył w 47 tygodniu
to tylko kraje raportujące
z tygodni 41 i później zostają a inne są usuwane (jako nieporównywalne)
zztt <- left_join(zzt, zz.last.week, by='geo') %>% drop_na(lw) %>% filter (lw >= latestweek - 6) ## ile zostało krajów (dla ciekawości): countries.left <- nrow(zztt)
Wykres słupkowy względnej nadmiarowej umieralności
(Total excess mortality by country) Trochę go komplikujemy
bo słupek PL ma być wyróżniony (w tym celu tworzymy zmienną base
a potem ręcznie ustawiamy legendę scale_fill_manual
):
p6 <- zztt %>% mutate( base=ifelse(geo=='PL', "1", "0")) %>% ggplot(aes(x = reorder(country, exmp ), fill=as.factor(base))) + geom_bar(aes(y = exmp), stat="identity", alpha=.4 ) + geom_text(aes(label=sprintf("%.1f", exmp), y= exmp ), vjust=0.25, hjust=1.25, size=2, color='black' ) + geom_text(aes(label=sprintf("%.0f", lw), y= 0 ), vjust=0.25, hjust=-1.25, size=2, color='brown4' ) + xlab(label="") + ylab(label="") + ggtitle("Total Excessive deaths in Europe 2020--2021", subtitle ="Sum of (deaths_2020/2021 - average_2015--2019) / average_2015--2019 * 100%") + theme_nikw() + coord_flip() + scale_fill_manual( values = c( "1"="red", "0"="steelblue" ), guide = FALSE ) + labs(caption=x.note)
Wykres dynamiki. Ponieważ krajów jest dużo to usuwamy (pierwszy filter
)
`nieciekawe'
(małe lub te które mają jakiś feler, np dane niepełne);
p7 <- zz %>% filter (! geo %in% c('AL', 'AM', 'IE', 'IS', 'UK', 'CY', 'GE', 'LI', 'ME')) %>% mutate(date= as.Date(sprintf("%i-%i-1", year, week), "%Y-%U-%u") ) %>% ##ggplot(aes(x = date, y =exp, group=geo, color=geo )) + ggplot(aes(x = date, y =exp)) + facet_wrap( ~country, scales = "fixed", ncol = 4, shrink = F) + geom_point(size=.4) + geom_smooth(method="loess", size=1, se = F, color="red", span =.25) + geom_hline(yintercept = 50, color="firebrick", alpha=.2, size=1) + scale_y_continuous(breaks=seq(-100, 200, by=50)) + coord_cartesian(ylim = c(-100, 200)) + ggtitle("Excessive deaths in Europe 2020--2021", subtitle ="(deaths_2020/2021 - average_2015--2019) / average_2015--2019 * 100%") + theme_nikw() + xlab(label="%") + labs(caption=note)
Teraz wszystko na jednym ale ponieważ krajów jest za dużo (w sensie za mało byłoby kolorów żeby wykres był czytelny), to dzielimy je na dwie grupy: Polska i reszta. Każda grupa innym kolorem:
p8 <- zz %>% filter (! geo %in% c('AL', 'AM', 'IE', 'IS', 'UK', 'CY', 'GE', 'LI', 'ME')) %>% mutate( base=ifelse(geo=='PL', "1", "0")) %>% mutate(date= as.Date(sprintf("%i-%i-1", year, week), "%Y-%U-%u") ) %>% ggplot(aes(x = date, y =exp, color=as.factor(base ))) + ##ggplot(aes(x = date, y =exp)) + geom_point(size=.4) + geom_smooth(aes(x = date, y =exp, group=geo), method="loess", size=.3, se = F, span =.25) + geom_hline(yintercept = 50, color="firebrick", alpha=.2, size=1) + coord_cartesian(ylim = c(-100, 200)) + scale_color_manual( values = c( "1"="red", "0"="steelblue" ), guide = FALSE ) + theme_nikw() + ylab(label="%") + ggtitle("Excessive deaths in Europe 2020--2021 and Poland (red)", subtitle ="(deaths_2020/2021 - average_2015--2019) / average_2015--2019 * 100%") + scale_y_continuous(breaks=seq(-100, 200, by=50)) + labs(caption=note)
Wszystko działa (i koliduje jak mówił Bolec), bo działało na PC, ale był problem na raspberry, na którym to ostatecznie ma być uruchamiane z automatu co dwa tygodnie. Bo tam Debian starszy (Buster) i na arma. Zapodanie:
install.package("eurostat")
Skutkowało pobraniem wielu pakietów i błędem przy kompilacji czegoś
co się nazywało s2
. Kombinowałem na różne sposoby jak to skompilować bo
stosownego pakietu w Debianie nie było. Ni-chu-chu.
W przypływie olśnienia obejrzałem zależności tego eurostatu
, wśród których
żadnego s2
nie było. Był za to sf
, które z kolei rzekomo zależał
od s2
. Żeby było śmieszniej sf
dało się zainstalować (mimo że s2
nie było -- stąd rzekomo):
apt install r-cran-sf/oldstable
Problem się rozwiązał...
Skrypt będzie się uruchamiał co dwa tygodnie. Generował rysunki i wysyłał je na twittera
Całość jest na githubie i to w dodatku jako plik Rmd
,
ale nie na moim koncie tylko
na koncie Koła Naukowego SM w PSW w Kwidzynie,
którego póki co jestem opiekunem i jedynym członkiem w jednym
(por. github.com/knsm-psw/ES-mortality)
Zacząłem uprawiać ogród znajdujący się przy ulicy Zawodzie w Gdańsku. To jest typowy ogród działkowy o powierzchni około 400 metrów kwadratowych. Jeszcze parę lat temu uprawiała go moja teściowa, ale ostatnio już przekraczało to jej siły.
W związku ze stanem zdrowia teściowej ogród był mocno zaniedbany a jego rewitalizacja zajęła dwa lata. W zeszłym kupiłem szklarnię poliwęglanową, usunąłem dwa konary po drzewach i umocniłem fragment działki z przeznaczeniem na miejsce parkingowe.
Z upraw to nie za wiele wyszło. Coś tam urosło, ale mocno to było skromne. W tym roku się zabrałem na serio. Ponieważ działka jest długa i wąska a kran tylko jeden z brzegu, wykopałem rów, położyłem rurę wzdłuż działki i zamontowałem dwa dodatkowe krany (piszę w pierwszej osobie, ale wykonała to firma; natomiast zakopanie dziury to już ja). Podlewanie dzięki temu stało się dużo łatwiejsze. Oprócz rury do wody zakopałem kabel internetowy i energetyczny. Rów ciągnie się od brzegu działki do szklarni poliwęglanowej, znajdującej się na drugim końcu działki, którą nazwałem greenhouse (względnie whitehouse, bo jest biała.) Ponieważ kopanie dziury zdemolowało nieco działkę kupiłem 3metry sześcienne ziemi i rozwiozłem po działce (70 taczek wyszło.)
Wreszcie zbudowałem samodzielnie drugą szklanię (pinkhouse bo jest pokryta folią o zabarwieniu różowym). Zbudowałem też dwa kompostowniki z palet. Usunąłem trawę ze środkowej części działki i przygotowałem tę część pod uprawę.
Nie wchodząc w szczegóły, działka ma około 120 metrów kwadratowych ,,części ornej'' podzielonej na 7 grządek o wymiarach 5x1,3m do tego cztery grządki nietypowe (dwie na truskawki jedna podzielona na ogórki/dynie i ostatnia wyłącznie na dynie.) Na dwóch grządkach zasiałem buraki, na kolejnych dwóch dynie i cukinie, na piątej marchew a na szóstej ogórki. Ostatnia siódma na selery, pory i sałatę (wiosna/wczesne lato.) W szklarniach posadziłem pomidory (własne flance.) Po bokach podpory na fasolę szparagową (trzy podpory typu trzepak + trzy typu walec z siatki drucianej) oraz na suche ziarno (jedna typu trzepak).
Zainstalowałem system monitorujący DYI oparty o Raspberry Pi w wersji 3. Ten system to router DWR-116 za 50 PLN z Allegro + modem Huawei e173 (za 8 PLN z OLX) + 3 razy rasberry, każda wyposażona w czujnik Bosch BME 280 do mierzenia temperatury/wilgotności oraz kamerę. Co trzy godziny (w dzień, tj. między wschodem i zachodem słońca) wykonywane jest zdjęcie, które jest (razem z odczytem z czujnika BME) wysyłane na Twittera oraz na stronę dedykowaną projektowi-Z pn http://zgarden.blogsite.org:8080/. Na koniec doby odczyty BME są wysyłana do repozytorium na githubie (https://github.com/hrpunio/Zawodzie). Do tego kupiłem prepaidową kartę w nju i co miesiąc płacę 9 PLN za usługę 9Gb za 9PLN.
Stronę http://zgarden.blogsite.org:8080/ oglądam sobie na PCie, a dla teściowej zrobiłem podgląd na czwartym Raspberry Pi wyposażonym w 7 calowy ekran kupiony na AliEx. Na tym ekranie wyświetlają się na przemian trzy zdjęcia z kamer z działki. Pi jest tak skonfigurowane, że uruchamia się bez logowania, uruchamia Chrome i zaczyna wyświetlać zdjęcia. Zdjęcia pobiera w stosownych momentach z Internetu.
Wreszcie zainstalowałem prosty system nawadniania w szklarniach. Ten system to programator nawadniania za 70 PLN (Allegro albo AliEx) pozwalający ustawić czas lania wody i częstotliwość oraz 20m linii kroplującej. System działa od 25 lipca bo wcześniej nie miałem czasu się tym zająć. Od 26 lipca nie podlewam w szklarniach...
Fasoli (szparagowej) to zebrałem +10kg, pomidorów już +80kg a jeszcze tak na oko minimum 20kg wisi na krzakach. Marchwi też jest po pachy a buraków jeszcze więcej. Ogórki jakby trochę słabiej, uschły dość szybko -- nie wiem czy tak miało być czy jakaś choroba. Ogólnie jednak zbiory są zajebiste, bo to Żuławy przecież. Od początku lipca jemy codziennie cukinie a od końca lipca swoje pomidory.
Zdjęcia z działki są tutaj. Są też filmiki poklatkowe tutaj.
Na działkę mam ok 20 km z domu. We dwie strony 40 km. Rowerem dojeżdżam...
Tekst w ramach nadrabiania zaległości...
W zeszłym roku prawie nie jeździłem na swoim flagowym rowerze (Ridley Fenix ale alu), bo się połamała klamka. A połamała się wkurwiająco ponieważ rower był w bagażniku, mieliśmy stłuczkę, przesunął się, uderzył klamką w ścianę bagażnika (Skoda Octavia) i już... Nikomu nic się nie stało tylko straty w sprzęcie (samochód + rower) Enough-is-enough. Zacząłem przemyśliwać jakby się wyplątać z tego całego Campagnolo (którego używam od zawsze; nigdy nie jeździłem na czymś innym), które tak poza tym staje się coraz bardziej egzotyczne, czego dowodem na przykład może być skromna oferta używanych części na Allegro.
Tak sobie myślałem cały 2020 a w zimie kolega CF powiedział mi, że właśnie kupił chiński osprzęt firmy Sensah i że to jest klon Srama i wygląda ten osprzęt całkiem-całkiem. No to ja też kupiłem tego Sensaha na AliEx, tyle że nie tylko manetki, ale całą grupę (Sensah Empire 11s), w tym korbę która jest chyba innej firmy, bo nazywa się ZRace (a model RX). Całość kupiona pod koniec marca 2021, przyszła jakoś tak po miesiącu chyba, bo przesyłka dość długo szła. Długą i dość pokrętną drogą szła: najpierw do Belgii potem do Hagi w Holandii, potem do Amsterdamu. Stąd do Polski... Całość manetki, hamulce, korba, kaseta, łańcuch + przerzutki kosztowało 1030 PLN (bez podatku VAT, bo go jeszcze wtedy nie naliczali)
BTW ja ślubowałem nigdy-przenigdy nie kupować czegokolwiek od firmy z nazwą w trybie fekalno-oznajmującym (jest jeszcze w tej Ameryce firma z nazwą w trybie f-ostrzegawczym czyli OSRAM), ale ta chińska przecież nazywa się Sesnah więc jest OK.
Ekstra musiałem kupić za 340 PLN w Wertykalu bębenek do piasty (Campagnolo Zonda) kompatybilny z Shimano/SRAM. I tak byłem szczęśliwy, że tylko 340 PLN ekstra kosztował mnie rozwód z Campagnolo.
To że zamiast trzech dźwigni Camapgnolo jest jedna dźwignia (system SRAM) to się dowiedziałem od mechanika co mi to wszystko zamontował (że jest mniej niż w Campagnolo to podejrzewałem, ale spodziewałem się dwóch, jak w Shimano:-); nie stanowiło to wszakże wielkiego problemu. Powiem że posługiwanie się tym jest proste i intuicyjne, tyle że z hamowaniem trzeba trochę bardziej uważać niż w Campagnolo, bo manetka jest cóśkolwiek ruchoma (co oczywiste) i jak się za bardzo pociągnie ją do osi roweru to oprócz hamowania, zmieni się bieg...
No więc w 2020 nic nie jeździłem na Feniksie a w 2021 nie jeździłem na innych prawie wcale tylko na Feniksie. Przjechałem już 4500km i wszystko działa, nic się nie popsuło i jestem zachwycony. Do tego stopnia, że jak umyśliłem sobie kupić tryb na wymianę + łacuch a się okazało, że firma dolicza transport do każdej pozycji i wyszło 200 EUR za dwa tryby i łańcuch (jeżeli dobrze pamiętam), to kupiłem jeszcze raz w tym samym sklepie na AliEx całego Sensaha+ZRace za 240 EUR czyli 1090 PLN. Jak sprzedam klamki i korbę na Allegro, to będę miał łańcuch + tryb za normalną cenę:-)
No i tyle, bo skoro działa, to nie ma o czym specjalnie pisać. Generalnie to w ogóle przechodzę na chiński: chiński smartfon, rower, a nawet GPS do roweru też chiński. Otóż do tej pory używałem Garmina Ege 500 (mam już trzy w tym dwa popsute) a teraz kupiłem Xossa G+ za 150 PLN. Tu akurat mieszane uczucia -- być może kwestia przyzwyczajenia. Na minus: nie można podłączyć do PCta (obsługa tylko przez smatfona) i nie można skonfigurować wyświetlacza. Ja lubię mieć czas bieżący, prędkość, dystans przed oczami. W Xoss jest to na dwóch ekranach. Przełączanie się między nimi nie stanowi problemu, ale jakby można sobie zdefinować co się chce oglądać, to byłoby jeszcze lepiej a nie można. Na plus długi czas pracy baterii.
BTW2: jest jeszcze jeden plus: a na czym to kolega jeździ Ultegra/Sram RED? -- Sensah... I nikt nie wie o co chodzi. I o to chodzi...
Przed wyjazdem do Ammanu nie wiedziałem co to jest za'atar.
A teraz już wiem że za'atar to przyprawa złożona z trzech składników: sezam, sumak i tymianek. Kłopot tylko jest z tym tymiankiem, bo nie mam pewności czy, ich tymianek to samo co nasz tymianek. W szczególności kupiłem na rynku w Ammanie zielicho o zajebistym aromacie i mam pewne podejrzenia, że to właśnie jest ten trzeci składnik zaatara. Ale to się ustali...
Chleb (który się nazywa za'atar manouche) był podawany w hotelu na śniadanie i bardzo mi smakował. Przepis podaję za https://www.youtube.com/watch?v=ARmQEJK2qTg:
Ciasto składniki: 250 ml wody, 7g cukru, 20g świeżych drożdży (albo 5g instant), 390 g mąki, 1,5 łyżeczki soli, 2łyżki oliwy. Wodę zmieszać z drożdżami i cukrem odstawić na czas jakiś żeby drożdże ożyły. Wymieszać z mąką, solą i oliwą/wyrobić i odstawić na 1h żeby urosło. Zrobić z tego wałek i pociąć na 6 kawałków. Rozwałkować cienko. Posmarować zatarem z oliwą (35g zataru + 60 g~oliwy) Rozgrzać piekarnik do 250C. Piec teoretycznie 8-10 minut ale jak blade to dłużej...
Alternatywny opis jest na blogu staregary.pl.
Etapu wałkowania jeszcze nie opanowałem się przyznam w stopniu zadowalającym, bo ciasto mi się lepi do wałka i stołu. Dało się to wprawdzie rozwałkować, posmarować i umieścić na blasze, tyle że w stylu rozpaczliwym. Wychodzą luki w elementarnej edukacji kulinarnej (jak się robi ciasto drożdżowe) i tutaj muszę się jeszcze dokształcić...
Że pandemia to test PCR trzeba było zrobić, którego koszt to circa 400 PLN. Test jest ważny 72h; wylatujemy w poniedziałek jesteśmy w Ammanie o 11:00. Umówiłem się na 14:50 w piątek w Luxmedzie, bo później w piątek mi nie pasowało a w sobotę to mało kto testuje i nie wiem czy wynik by nie był w poniedziałek na przykład. Zatem test w piątek a w sobotę rano był wynik online. Wpisali datę wykonania testu na 23 bez podania strefy czasowej. Trochę lipa jak na 450 PLN. Tyle, że to bez znaczenia. Zarówno w Modlinie jak i w Ammanie wydruk z testu to faktycznie przepustka do pójścia dalej, ale nikt tego mojego wydrukowanego kwitka nie weryfikuje, wsadzając go np. do jakiegoś skanera (jest QR-kod). Patrzą pobieżnie i puszczają dalej...
Pojechaliśmy z wizytą do AlZaytoona university (to po naszemu Uniwersytet Drzewa Oliwnego bo Zaytoona to DO). Naszym gospodarzem był dr Ali Al Dahoud (rocznik 1961, studiował w Belgradzie skąd przywiózł żonę, Włoszech oraz Kijowie); drAli to dziekan Computer Science oraz ich centrum współpracy zagranicznej. Uprzedzając wydarzenia zajęli się nami super-ponad-standardowo. Wieczorem przyjechał drAli + jego pracownica Sokyna Bardzo otwarta i sympatyczna babka, elegancko ubrana. Fluent english oczywiście bo studiowała w UK.
Pierwszego dnia pojechaliśmy na chwilę na Uniwersytet, potem do Hotelu a wieczorem zwiedzaliśmy Ammańskie downtown. Mieszkamy w hotelu New Merryland Hotel 20 minut od punktu zero w Ammanie czyli meczetu Al-Husseini i z czystym sumieniem mogę ten hotel polecić. Za tygodniowy pobyt zapłaciłem około 1000 PLN
We wtorek był working day: spotkania i wykłady. Najpierw spotkanie z prezydentem uniwersytetu. Całkiem sympatycznie. Prywatny uniwersytet, 8 tys studentów, ileś tam (dużo) wydziałów. Nasze lectures ma być ze staffem, bo studentów nie ma. Najpierw w Business Dept., na którym studiuje 2 tys studentów, a pracuje 60 pracowników. Dziekanem jest Iracki Arab, mówiący po polsku (żona Polka w szczególności); 24 lata w Ammmanie. Phd z ekonomii Univ w Katowicach. Oprócz niego 2 amerykanki (jedna od IT) + 3 innych odpowiednio po studiach w Teksasie, Swansea i Birmingham... Potem poszliśmy do Nursing deptartment. Mniejsze grono, ale też sympatycznie.
W środę pojechaliśmy na Morze Martwe. W tym celu trzeba było wykupić pobyt w hotelu. Nie da się bowiem pływać w MM na dziko, zresztą to z uwagi na stężenie soli byłaby średnia przyjemność. Jak się sól dostanie do oczu mogiła, a na hotelowej plaży jest wąż ze słodką wodą/prysznice itp. Temperatura zabójcza 39C, ale hotel klimatyzowany więc no fear...
Tak w ogóle, to MM to taka sobie atrakcja. Pływać tam nie idzie (bo sól). Się wchodzi do wody; oblepia błotem i czeka 30 minut. Się błoto spłukuje i można iść do domu, ale że się wydało 35 dinarów to się siedzi na basenie czekając na lunch...
W piątek Petra. Jedziemy teoretycznie w najgorszym czasie: nie dość że lipiec to jeszcze wchodzimy tuż przed południem. Ale jest zupełnie znośnie. Nie jest aż tak gorąco (jest 32-33C a nie 40C czym nas straszono) i jest sucho, a trasa jest łatwa--idzie się jak po chodniku. Tras w Petrze jest osiem wg mapki na ulotce do pobrania przy kasach i można wzw z tym chodzić parę dni. Ja zaliczam dwie trasy: główną i Al-Khubtha Trail, tyle że tę drugą to raczej nie do końca. Tzn. doszedłem do jakiegoś końca, ale raczej nie tego co trzeba, bo potem w Internetach widziałem zdjęcia ludzi co sobie robią selfie ze skarbcem w tle na dole. No ja tam nie byłem. Przy czym od połowy tej Al-Khubtha, to już nikogo nie spotykałem na szlaku, więc albo wlazłem nie tam gdzie trzeba albo 99% zwiedzających chodzi po Main Trail. Spędzamy w Petrze 4h i wracamy do Ammanu o 20:00. Ja bym tam i 8h mógł chodzić, ale reszta wycieczki już nie więc nie chciałem żeby na mnie za długo czekali (czekali godzinę)
W sobotę jedziemy do domu drAli w mieście Ar-Ramsa na granicy z Syrią. To nie jest daleko, ale jedziemy naookoło, najpierw zwiedzać zamek Ajloun. Budowla saracenów (https://pl.wikipedia.org/wiki/Saraceni) a nie krzyżowców. Wejście za 3 JOD czyli tanio. Stamtąd do Dżarasz. W sumie niepotrzebnie, bo rzymskich ruin ostatecznie nie zwiedzamy. Wejście 17 JOD, bo to ogromne ruiny są, a nam się primo już nie chce, a do tego jest już późno. Mamy jeszcze w planach obiad w Ar-Ramsa. Po obiedzie podjeżdżamy obejrzeć zamknięte przejście graniczne z Syrią i wracamy do domu.
Pomiędzy wyjazdami łaziłem po Ammanie. Stare miasto (downtown) w tym a zwłaszcza bazar przy meczecie Al-Husseini (Grand Husseini Mosque). Kartą płatniczą to tu w wielu miejscach się nie zapłaci i trzeba mieć gotówkę. W tym celu wymieniam USD/EUR na JOD w kantorze. Bankomatów miejscowi nie polecają bo drogo wychodzi. W hotelu i Carrefurze płacę kartą i kurs wychodzi całkiem OK. Nie ma potrzeby kupowania dinarów w PL co zresztą nie jest prostą sprawą.
W poniedziałek odlatujemy do Modlina. Teraz wreszcie przydaje się paszport-COVIDowy. Przy kontroli paszportowej pokazuję paszport (m-obywatel) i bez dalszych ceregieli wpuszczają mnie z powrotem.
Wybrane pozycje kosztów: wiza na lotnisku 40 JOD, Petra 50 JOD, hotel około 1000 PLN, test PCR 450 PLN. Bilet (wykupiony bagaż 20kg) w Ryanair to zaledwie 600 PLN.
Do pobrania ślady kml ze zdjęciami; album ze zdjęciami.
Czyli negacjonizm, albo w języku Holocaust denial, nie wiedzieć czemu tak nazwane, bo Holokaust to przecież 20% wszystkich ofiar. Karane jest (w PL i w wielu innych krajach) zaniżanie liczby ofiar. Ale zawyżanie już nie jest karane, a przecież też jest kłamstwem.
Takich kłamców są całe pęczki (bezkarność ośmiela), np. "profesor" Gross, ale wszystkich przebiła ostatnio pani Gessen z amerykańskiego pisma NewYorker, twierdząc że Polacy zamordowali 3mln Żydów.
Ktoś powie liczba równie dobra jak 200 tys, innego asa na polu kto da więcej (Grabowskiego), ale nie. Przesadziła i to grubo. Się szacuje, że w GG żyło 1,3mln Żydów. No i tyle teoretycznie mogli zamordować Polacy, reszty nie mogli. Jak ktoś przyjechał z Francji do Oświęcimia i tam został zagazowany, albo został zastrzelony w Babim Jarze, to Polaków tam nie było... Nie mogli ani pomóc ani zaszkodzić.
No więc jeżeli Polacy zamordowali dwa razy więcej Żydów niż mieszkało w GG to mamy właśnie przykład KO, które nie jest karane a być powinno. Surowo. Pamięć o ofiarach tego wymaga...
Potrawa z dyni więc spróbowałem zrobić (przepis stąd)
Najpierw trzeba zrobić aż trzy przyprawy
Składniki: 1/2 szklanki mielonego czarnego pieprzu; 1/2 szklanki kminku mielonego (cumin); 1/2 szklanki papryki (łagodnej); 1/4 szklanki mielonej kolendry; 1/4 szklanki mielonych goździków; 4~łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej; 4~łyżeczki mielonego cynamonu; 2~łyżeczki mielonego kardamonu. Wykonanie: zmieszaj i przechowuj w słoiku
Składniki: 2 łyżki nasion kminku; 1 łyżka suszonych płatków róży; 1 łyżka ziaren czarnego pieprzu; 2 łyżeczki suszonego majeranku; 2 łyżeczki suszonej bazylii; 1 łyżeczka suszonej mięty; 1/2 łyżeczki cynamonu; 1 łyżka 7 przypraw; 1 łyżeczka soli. Wykonanie: zmiel w blenerze do średniej granulatury. Przechowuj w lodówce lub w zamkniętym słoiku.
Składniki: Skórka 1 pomarańczy; 1 mała czerwona cebula; 1/2 białej cebuli; 1/4 szklanki świeżej mięty; 1/4 szklanki świeżej pietruszki; 1/4 szklanki świeżej bazylii; 1 łyżka suszonego majeranku; 1 łyżka suszonej mięty; 3 łyżki przypraw KSB; 1 łyżka 7 przypraw; 2 łyżeczki soli; 2 łyżeczki mielonego cynamonu; 1 łyżeczka pieprzu czarnego; 1 łyżeczka białego pieprzu; 1/2 ptasiego oka chili (ostrej papryki); 1 szklanka dobrej pszenicy Wykonanie: Cienko obrać pomarańczę (w miarę możliwości unikając białego miąższu) i dobrze zmiksować w robocie kuchennym na drobną konsystencję. Następnie dodaj cebulę, wszystkie świeże zioła i przyprawy oraz sól i zmieszać. Na koniec dodaj drobny bulgur i wszystko razem zmiksuj. Przechowuj w lodówce.
To mi nie wyszło przyznam Zamiast mieszanki wyszła gliniasta ciapa bo ugotowałem kaszę a wygląda że ma być surowa. O tyle mieszanka jest istotna że aż 1,5 szklanki jest dodawana do nadzienia i spodu.
Składniki: 4 cebule pokrojone w paski; 1/4 szklanki zwykłej oliwy z oliwek; 250 g ugotowanej ciecierzycy, odsączonej; 1 łyżeczka suszonej kolendry; 1/2 łyżeczki kurkumy; 1/2 łyżeczki czarnego pieprzu; 1 łyżeczka mieszanki KSB; 1 łyżeczka 7 przypraw; 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu; 2 łyżki sumaka; 3 łyżki melasy z granatów (do dostania na Allegro na przykład); 100 g grubo zmiażdżonych orzechów włoskich; 1/2 szklanki mieszanki KK; 1/2 łyżki soli
Wykonanie: Cebulę pokrój w cienkie paski. Na szerokiej, głębokiej patelni dodaj 1/4 szklanki oliwy z oliwek i usmaż na złoty kolor (20 minut) mieszając.
Dodaj odsączoną, gotowaną ciecierzycę, suszoną kolendrę, kurkumę, czarny pieprz, 7 przypraw i 1/2 łyżki soli i smaż przez kolejne 10 minut na małym ogniu
Dodaj orzechy włoskie, sumak, melasę z granatów i 1/2 szklanki mieszanki kamouneh. Smaż jeszcze przez kilka minut. Przykryj i odłóż na bok...
Składniki: 1,5 kg dyni obranej na kawałki; 2,5 szklanki delikatnej pszenicy bulgur; 1/2 szklanki posiekanej świeżej kolendry kolendry; 2 łyżki mąki pszennej; 1 szklanka mieszanki KK; 1 łyżka soli; Mała miska oleju roślinnego
Wykonanie: Obierz dynię i pokrój na 2-calowe kawałki. Przełóż do garnka i zalej wodą. Gotuj przez około 45 minut.
Odcedź dynię na durszlaku i przełóż do dużej miski, dodaj kaszę bulgur, mąkę, mieszankę kamouneh, posiekaną kolendrą i łyżką soli.
Zetrzyj wszystkie składniki za pomocą tłuczka do ziemniaków, aż nie będzie dużych grudek dyni.
Rozgrzej piekarnik do 200C
Posmaruj spód szerokiego naczynia do pieczenia niewielką ilością oleju roślinnego, a następnie nałóż 1/2cm warstwę spodu na dno naczynia.
Nałóż warstwę nadzienia i wygładź łyżką.
Nałóż warstwę spodu dyniowej, od czasu do czasu zanurzając dłoń w oleju, aby uniknąć sklejania się i wygładzić górną warstwę
Za pomocą ostrego noża pokrój w kwadraty. Następnie skrop cienką warstwą oleju roślinnego.
Piec przez około 40 minut, aż się zarumieni.
Podawać z zieloną sałatą lub jogurtem i ogórkiem.
Jak dla mnie trochę za dużo pieprzenia się. Bym uprościł: farsz to generalnie cebula+orzechy+ciecierzyca+ i pół szklanki KK. Spód to dynia+kasza+trochę kolendry i szklanka KK.
Problem jest z KK bo jest nietrwałe więc bym przepis zmodyfikował: posiekanie świeże zioła + cebula + kasza + pieprz + cynamon + papryka. Wymieszać, żadnych blenderów... Resztę można sobie darować
KSB i 7S jest w miarę proste (płatki róży można sobie darować)
Upiekłem na papierze żeby się nie pierniczyć z myciem formy później.
Są inne warianty tej potrawy, prostsze z innym nadzieniem.
Pablo Matera 27 lat, do niedawna kapitan reprezentacji Argentyny w rugby. W 2012 roku miał 18 lat, pstro w głowie i pisał głupoty nt Murzynów i Boliwijczyków (wygląda że Argentyńczycy nie lubią Boliwijczyków BTW.) Niedawno ktoś odkopał jego wpisy z Twittera sprzed 9 lat. Jest afera (google: Pablo+Matera+racist)... Na razie nie jest już kapitanem, pewnie za chwile w ogóle go nie będzie... UAR czyli związek Rugby w Argentynie się tłumaczy i przeprasza, czyli stara rewolucyjna procedura została wdrożona: samokrytyka a potem i tak w piach...
Wygląda, że już niedługo standardową procedurą przy angażu zawodnika (ogólnie pracownika, bo czemu tylko ma dotyczyć sportowców) będzie staranna weryfikacja jego śladu w Internecie, powiedzmy od ukończenia 7 roku życia. Coś jak RuSHA (Główny Urząd Rasy i Osadnictwa SS) w 3 Rzeszy, tyle, że nie będą badać krwi, ale myśli delikwenta... Ustalą, że na przykład wieku 12 lat coś tam skrobnął nieprawomyślnego w temacie trans -- no niestety kontraktu z panem nie możemy podpisać... Sam pan rozumie że jest to w takiej sytuacji absolutnie niemożliwe...
Jednego dnia zmarli Maradona, Christophe Dominici oraz Zenon Plech. A przynajmniej jednego dnia media o tym poinformowały. Plech to lokalna polska gwiazda żużla. Dominici gwiazda francuskiego rugby, uczestnik słynnego meczu z Nową Zelandią w półfinale pucharu świata w 1999r. Maradona to wiadomo i (prawie) każdy czuł się w obowiązku poinformować o tym wydarzeniu swoją publiczność, nawet tacy co mają po 10 folowersów na Twitterze.
Dla mnie Maradona to oszust przede wszystkim i prymityw (w przeciwieństwie do Pelego na przykład). Każdy piłkarz pewnie ma na sumieniu faul w ważnym meczu, typu bramka ze spalonego, ale nie każdy popełnił faul aż tak oczywisty i bezczelny. Że to było dawno to większość nie kojarzy, ale wszyscy na stadionie będący dostatecznie blisko widzieli rękę, bo jak nie zobaczyć czegoś tak ordynarnego za wyjątkiem sędziego głównego + liniowego. Tak się dziwnie złożyło...
W piłce kopanej na turniejach o Puchar Świata jest (była?) w ogóle taka IMO patologia, że sędziują ludzie często słabi, bo z całego świata. Na co dzień sędziuje taki as ligę w Gwatemali dajmy na to, a raz w życiu będzie sędziował Niemcy vs Meksyk. Ten konkretny mecz sędziowali Tunezyjczyk + Bułgar (liniowy). Inne ćwierćfinały sędziowali wtedy: DDR-owiec, Rumun i Kolumbijczyk. No same mocne ligi na co dzień...
El mano to po hiszpańsku ręka jest właśnie. Na zdjęciu rzekomo kontrowersyjna sytuacja. Ona by była kontrowersyjna gdyby wepchnął piłkę w tłoku, albo byłaby wątpliwość czy ręką czy barkiem. Tak bywa... Ale tutaj? Dwóch ludzi skacze do piłki, i wszyscy widzę że ten co ma 160 w kapeluszu przeskakuje bramkarza. No ludzie...
Jak wiadomo w wyniku działań pewnego upierdliwego 19 latka okazało się, że sprawozdawczość MinZdrowia/GiS to farsa. Zadeklarowano w urzędzie wzw/ z tym nowe otwarcie: stary system zamknięto (he, he) nowy wystartował 23.11.2020. Przy okazji dodano do puli zakażonych 22594 przypadków wcześniej nie uwzględnionych (około 2,5%). Zatem oficjalnie 23-11-2020 było 10139 zakażeń na stronie MZ; ale wszyscy inni (ECDC na przykład) wpisują 32733 (czyli 10139 + 22594) no bo jak inaczej. W sumie to nawet ma sens, bo przecież baza odpowiada zakażeniem zarejestrowanym a nie, że tak powiem nabytym. Skoro je zarejestrowano 23-11-2020 to tyle ma być...
Pozostaje problem jak to rozliczyć na województwa. No więc ja chciałem rozliczyć tak, że do zakażeń z 23-11-2020 dodam te 22594 w proporcji do wielkości zakażeń z 23-11-2020. Ściągnąłem nowe-dobre dane ze strony wykaz-zarazen-koronawirusem i zacząłem od zsumowania zakażeń w województwach. Się okazało, że jest to inna liczba niż 10139. Kuźwa. W pliku z 24-11-2020 to samo...
No więc miało być lepiej a wyszło tak samo. Uprawnione jest w tym momencie pytanie czy ludzie nie potrafiący liczyć muszą akurat walczyć z pandemią i pracować w GiS/MZ? Załączam rysunki, żeby nie było że zmyślam. Liczenie zakażeń/zgonów wg województw na razie zawieszam skoro nie bardzo wiadomo co liczyć...
GUS się wychylił niespodziewanie z dużą paczką danych nt. zgonów. Dane są tygodniowe, w podziale na płcie, regiony w klasyfikacji NUTS oraz 5 letnie grupy wiekowe.
Dane są udostępnione w formacie XSLX w dość niepraktycznej z punktu widzenia przetwarzania strukturze (kolumny to tygodnie/wiersze to różne kategorie agregacji: płeć, wiek, region), który zamieniłem na CSV o następującej prostej 7 kolumnowej strukturze:
year;sex;week;date;age;geo;value
W miarę oczywiste jest, że year
to rok,
sex
to płeć, week
to numer tygodnia, date to
data pierwszego dnia tygodnia (poniedziałek), geo
to
identyfikator obszaru a value
liczba zgonów odpowiadająca
kolumn 1--6. Ten plik jest podzielony
na lata bo w całości zajmuje circa 200Mb. Umieściłem go
tutaj.
Skrypt też w R wymodziłem co wizualizuje zgony wg grup wieku oraz województw. Ponieważ kombinacji płeć/wiek/region są setki, moje wykresy dotyczą zgonów ogółem/kobiet/mężczyzn w podziale na grupy wiekowe oraz ogółem w podziale na województwa. Każdy wykres zawiera dwa szeregi: liczbę zgonów w 2020 roku oraz średnią liczbę zgonów z lat 2015--2019. Ponadto jest wykres z jedną krzywą: procent liczony dla stosownych tygodni jako liczba zgonów w 2020 przez średnią 5 letnią z lat 2015--2019. Ten wykres występuje też w wariancie skróconym: tylko 6 ostatnich tygodni, co pozwala dodać do punktów wartości liczbowe (które nie zachodzą na siebie).
library("ggplot2") library("dplyr") library("scales") library("ggthemes") library("ggpubr") library("tidyr") picWd <- 12 spanV <- 0.5 GUS.url <- "https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ludnosc/ludnosc/zgony-wedlug-tygodni,39,2.html" NIKW.url <- "(c) NI-KW @ github.com/knsm-psw/GUS_mortality" NIKW <- sprintf ("%s | %s", GUS, NIKW.url) z <- read.csv("PL-mortality-2015.csv", sep = ';', header=T, na.string="NA" ) lastO <- last(z$date) lastT <- last(z$week) nuts <- c('PL21', 'PL22', 'PL41', 'PL42', 'PL43', 'PL51', 'PL52', 'PL61', 'PL62', 'PL63', 'PL71', 'PL72', 'PL81', 'PL82', 'PL84', 'PL91', 'PL92') ### Ogółem z00 <- z %>% filter ( sex == 'O' & geo == 'PL' ) %>% as.data.frame z0 <- z00 %>% filter ( year >= 2015 & year < 2020 ) %>% as.data.frame z1 <- z00 %>% filter ( year == 2020 ) %>% as.data.frame ## średnie w okresie 1 -- (n-1) zz0 <- z0 %>% group_by(age,week) %>% summarise( year = 't19', vv = mean(value, na.rm=TRUE)) %>% as.data.frame zz1 <- z1 %>% group_by(age,week) %>% summarise( year = 't20', vv = mean(value, na.rm=TRUE)) %>% as.data.frame ### Połącz zz1 <- bind_rows(zz0, zz1) farbe19 <- '#F8766D' farbe20 <- '#00BFC4' p1 <- ggplot(zz1, aes(x=week, y=vv, color=year)) + geom_smooth(method="loess", se=F, span=spanV, size=.4) + geom_point(size=.4, alpha=.5) + facet_wrap( ~age, scales = "free_y") + xlab(label="") + ylab(label="") + ##theme_nikw()+ theme(plot.subtitle=element_text(size=9), legend.position="top")+ scale_color_manual(name="Rok: ", labels = c("średnia 2015--2019", "2020"), values = c("t19"=farbe19, "t20"=farbe20 )) + ggtitle("Zgony wg grup wiekowych (PL/Ogółem)", subtitle=sprintf("%s | ostatni tydzień: %s", NIKW, lastO) ) ggsave(plot=p1, "zgony_PL_by_age_O.png", width=picWd) ### M ### z00 <- z %>% filter ( sex == 'M' & geo == 'PL' ) %>% as.data.frame z0 <- z00 %>% filter ( year >= 2015 & year < 2020 ) %>% as.data.frame z1 <- z00 %>% filter ( year == 2020 ) %>% as.data.frame ## średnie w okresie 1 -- (n-1) zz0 <- z0 %>% group_by(age,week) %>% summarise( year = 't19', vv = mean(value, na.rm=TRUE)) %>% as.data.frame zz1 <- z1 %>% group_by(age,week) %>% summarise( year = 't20', vv = mean(value, na.rm=TRUE)) %>% as.data.frame ### Połącz zz1 <- bind_rows(zz0, zz1) p2 <- ggplot(zz1, aes(x=week, y=vv, group=year, color=year)) + geom_smooth(method="loess", se=F, span=spanV, size=.4) + geom_point(size=.4, alpha=.5) + facet_wrap( ~age, scales = "free_y") + xlab(label="") + ylab(label="") + ##theme_nikw()+ ##labs(caption=source) + theme(plot.subtitle=element_text(size=9), legend.position="top")+ scale_color_manual(name="Rok: ", labels = c("średnia 2015--2019", "2020"), values = c("t19"=farbe19, "t20"=farbe20 )) + ggtitle("Zgony wg grup wiekowych (PL/Mężczyźni)", subtitle=sprintf("%s | ostatni tydzień: %s", NIKW, lastO) ) ggsave(plot=p2, "zgony_PL_by_age_M.png", width=picWd) ### K ######################################### z00 <- z %>% filter ( sex == 'K' & geo == 'PL' ) %>% as.data.frame z0 <- z00 %>% filter ( year >= 2015 & year < 2020 ) %>% as.data.frame z1 <- z00 %>% filter ( year == 2020 ) %>% as.data.frame ## średnie w okresie 1 -- (n-1) zz0 <- z0 %>% group_by(age,week) %>% summarise( year = 't19', vv = mean(value, na.rm=TRUE)) %>% as.data.frame zz1 <- z1 %>% group_by(age,week) %>% summarise( year = 't20', vv = mean(value, na.rm=TRUE)) %>% as.data.frame ### Połącz zz1 <- bind_rows(zz0, zz1) p3 <- ggplot(zz1, aes(x=week, y=vv, group=year, color=year)) + geom_smooth(method="loess", se=F, span=spanV, size=.4) + geom_point(size=.4, alpha=.5) + facet_wrap( ~age, scales = "free_y") + xlab(label="") + ylab(label="") + ##theme_nikw()+ ##labs(caption=source) + theme(plot.subtitle=element_text(size=9), legend.position="top")+ scale_color_manual(name="Rok: ", labels = c("średnia 2015--2019", "2020"), values = c("t19"=farbe19, "t20"=farbe20 )) + ggtitle("Zgony wg grup wiekowych (PL/Kobiety)", subtitle=sprintf("%s | ostatni tydzień: %s", NIKW, lastO) ) ggsave(plot=p3, "zgony_PL_by_age_K.png", width= picWd) ### ogółem wg województw ##################################### n <- read.csv("nuts.csv", sep = ';', header=T, na.string="NA" ) ## dodaj nazwy z <- left_join(z, n, by='geo') ## wiek razem z00 <- z %>% filter ( sex == 'O' & geo %in% nuts & age == 'OGÓŁEM') %>% as.data.frame z0 <- z00 %>% filter ( year >= 2015 & year < 2020 ) %>% as.data.frame z1 <- z00 %>% filter ( year == 2020 ) %>% as.data.frame ## średnie w okresie 1 -- (n-1) zz0 <- z0 %>% group_by(name,week) %>% summarise( year = 't19', vv = mean(value, na.rm=TRUE)) %>% as.data.frame zz1 <- z1 %>% group_by(name,week) %>% summarise( year = 't20', vv = mean(value, na.rm=TRUE)) %>% as.data.frame ### Połącz zz1 <- bind_rows(zz0, zz1) lastWeek <- last(zz1$week) firstWeek <- lastWeek - 6 zz1 <- zz1 %>% filter ( week >= firstWeek ) %>% as.data.frame print(zz1) p4 <- ggplot(zz1, aes(x=week, y=vv, group=year, color=year)) + geom_smooth(method="loess", se=F, span=spanV, size=.4) + geom_point(size=.4, alpha=.5) + facet_wrap( ~name, scales = "free_y") + xlab(label="") + ylab(label="") + ##theme_nikw()+ ##labs(caption=source) + theme(plot.subtitle=element_text(size=9), legend.position="top")+ scale_color_manual(name="Rok: ", labels = c("średnia 2015--2019", "2020"), values = c("t19"=farbe19, "t20"=farbe20 )) + ggtitle("Zgony wg województw* (PL/Ogółem)", subtitle=sprintf("*wg klasyfikacji NUTS stąd mazowieckie/stołeczne | %s | ostatni tydzień: %s", NIKW, lastO)) ggsave(plot=p4, "zgony_PL_by_woj_O.png", width=picWd) ## jako %% w średniej w poprzednich 5 lat zz1 <- zz1 %>% spread(year, vv) zz1$yy <- zz1$t20 / zz1$t19 * 100 p5 <- ggplot(zz1, aes(x=week, y=yy), color=farbe20) + geom_smooth(method="loess", se=F, span=spanV, size=.4, color=farbe20) + geom_point(size=.4, alpha=.5) + facet_wrap( ~name, scales = "fixed") + xlab(label="nr tygodnia") + ylab(label="%") + theme(plot.subtitle=element_text(size=9), legend.position="top")+ scale_color_manual(name="Rok 2020: ", labels = c("% 2020/(średnia 2015--2015)"), values = c("yy"=farbe20 ) ) + ggtitle("Zgony wg województw* (PL/Ogółem)", subtitle=sprintf("*wg klasyfikacji NUTS stąd mazowieckie/stołeczne | %s | ostatni tydzień: %s", NIKW, lastO)) ggsave(plot=p5, "zgony_PL_by_woj_P.png", width=picWd) zz1 <- zz1 %>% filter ( week >= firstWeek ) %>% as.data.frame p6 <- ggplot(zz1, aes(x=week, y=yy), color=farbe20) + geom_smooth(method="loess", se=F, span=spanV, size=.4, color=farbe20) + geom_point(size=.4, alpha=.5) + geom_text(aes(label=sprintf("%.1f", yy)), vjust=-1.25, size=1.5) + facet_wrap( ~name, scales = "fixed") + xlab(label="nr tygodnia") + ylab(label="%") + theme(plot.subtitle=element_text(size=9), legend.position="top")+ scale_color_manual(name="Rok 2020: ", labels = c("% 2020/(średnia 2015--2015)"), values = c("yy"=farbe20 ) ) + ggtitle(sprintf("Zgony wg województw* (PL/Ogółem) tygodnie: %i--%i (%i tydzień zaczyna się %s)", firstWeek, lastWeek, lastWeek, lastO), subtitle=sprintf("*wg klasyfikacji NUTS stąd mazowieckie/stołeczne | %s", NIKW)) ggsave(plot=p6, "zgony_PL_by_woj_P6.png", width=picWd)