Wczoraj poszliśmy z Jankiem oglądać słynną wystawę stałą w jeszcze słynniejszym Muzeum 2 Wojny Światowej, które sam prezydent Budyń-Adamowicz bronił przed przejęciem przez PiS (nieskutecznie).
No więc słynna koncepcja o którą toczy(ł) się bój pomiędzy ministrem a byłym już dyrektorem Machcewiczem jest moim zdaniem OK (czyli trzymam stronę zwolnionego dyrektora), ale wykonanie to porażka a biorąc pod uwagę ile wpompowano w to muzeum pieniędzy WIELKA porażka.
Brak wartościowych eksponatów niestety powoduje, że koncepcja też się rozmazuje w zalewie dupereli na siłę niby coś tam ilustrujących. Biedę widać w wielu miejscach: puste sale, prawie puste gabloty, mało ciekawe eksponaty (por zdjęcia).
Generalnie niczego się nie dowiedziałem czego nie wiedziałem.
Moim zdaniem dla kogoś z dostateczną (że nie wspomnę o dobrej/b.dobrej) znajomością tematu wizyta w M2WŚ to czysta strata czasu (i pieniędzy jeżeli zapłaci za bilety--my byliśmy za darmo)
Żeby nie było że mam fiksację i żem Germanofob (ci co przeczytali poprzedni wpis mogli nabrać takich podejrzeń), lista książek na pasjonujący mnie temat 2WŚ/Holokaustu:
Raul Hilberg: Sprawcy, Ofiary, Świadkowie. Zagłada Żydów 1933--1945 (tłumaczenie J. Giebułtowski) Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN/Cyklady, Warszawa 2006;
Raul Hilberg: Pamięć i polityka. Droga historyka Zagłady (tłumaczenie J. Giebułtowski) Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN/wydawnictwo Cyklady, Warszawa 2006;
Christopher R. Browning: The origins of the Final Solution. The evolution of the Nazi Jewish Policy, September 1939--March 1942, University of Nebrasca Press; Polskie tłumaczenie: Geneza ostatecznego rozwiązania. Ewolucja nazistowskiej polityki wobec Żydów. Wrzesień 1939--marzec 1942 Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego 2013;
Christopher R. Browning: Zwykli ludzie. 101. Policyjny Batalion Rezerwy i ostateczne rozwiązanie w Polsce Bellona 200 (nie do dostania nawet na Allegro!);
Christopher R. Browning: Pamięć przetrwania. Nazistowski obóz pracy oczami więźniów Czarne 2012;
Isabel Heinemann: Rasa, ziemia, niemiecka krew. Główny Urząd Rasy i Osadnictwa SS i nowy porządek rasowy Europy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, Gdańsk 2014;
Nikolaus Wachsmann: Historia nazistowskich obozów koncentracyjnych Świat Książki 2016;
Ulrich Herbert: Werner Best. Studium biograficzne (tł. Magdalena Kurkowska) Wiedza Powszechna, Warszawa 2007
Wszystkie powyższe są świetne. Dwaj pierwsi autorzy to Amerykanie (well, Hilberg to Austriacki Żyd, a do USA trafił po tym jak po Anslussie Austrii rodzina wyjechała do Ameryki); Heinemann i Wachsmann są młodymi (oboje urodzeni w 1971 r) a Herbert nieco starszym (ur. 1951 r) historykami Niemieckimi piszącymi uczciwe książki na temat swojej trudnej historii (i dlatego nie jestem Germanofobem a wręcz przeciwnie).
Na liście nie ma żadnych Grosów, Libionek czy innych Danieli Goldhagenów (czytaliście coś ww.? No to zmarnowaliście czas). Arendt z jej bestsellerem o Eichmannie też nie ma (wg. Hilberga zżynała od niego i faktycznie jak się przeczyta SOŚ -- która została napisana wcześniej -- to książka Arendt niewiele wnosi, jeżeli coś w ogóle). Nb teza Arendt iż każdy może być masowym mordercą (banalność zła) jest moim zdaniem (i nie tylko moim) fałszywa: pierdoły i lenie nie mogą, a takich jest większość. Eichmann wcale nie był zwykły--był utalentowanym zarządcą, do tego niezwykle pracowitym. Można co innego zauważyć, że osobnik jest wybitnym fachowcem (w pewnej dziedzinie) a tak w ogóle jest debilem-- coś jak mentor Arendt, wybitny filozof, ale zadeklarowany nazista Martin Heidegger.
W Pyrach, 25 lipca 1939 roku odbyło się spotkanie, na którym szef Polskiego Biura Szyfrów podpułkownik Gwido Langer przekazał delegacjom sojuszniczych Francji i Anglii, na których czele stali odpowiednio major Gustave Bertrand i pułkownik (komandor) Alastair Denniston całą polską wiedzę nt. maszyny szyfrującej Enigma... Kopie Enigmy przekazano wkrótce pocztą dyplomatyczną...
Tak mi się to skojarzyło jak wczoraj z mediów się dowiedziałem, iż dwie wizyty niejakiego J. Millera w Moskwie (jakby nie było, a przynajmniej nominalnie ministra), to mało żeby przywieźć głupi CDrom z kopią rejestratorów z wiadomego Tupolewa... Trzecie podejście wykonuje generał, a i to pewnie będzie mało...
Czasy kiedy tzw. media informowały wydają się czasami minionymi... Przez kilka ostatnich dni nachalnie wtłaczana była do pustych głów teza, pn. ``absencja L. Wałęsy w katalogu IPN to skandal i oczywisty dowód politycznej zależności Instytutu od jego politycznych mocodawców''. Jak już puste głowy uwierzyły w tę kolejną niegodziwość PiS, to w GW ukazał się -- przyznam zaskakujący -- tekst opisujący tę sprawę tak jak ona wygląda: Osób, które otrzymały z IPN status pokrzywdzonego, jest ponad 50 tysięcy. To właśnie nazwiska ludzi z tej grupy są [...] najczęściej wpisywane do katalogu. Tymczasem na zamieszczonej przez IPN liście znajduje się zaledwie 2129 nazwisk [...] Na liście brakuje wielu znanych działaczy opozycyjnych w tym Antoniego Macierewicza, Jana Olszewskiego i Ludwika Dorna. Dodatkowo: [...] Wskutek zapisu ustawy nakazującego zgodę osoby, której dane są publikowane, w katalogu niestety nie mogą zostać zamieszczone nazwiska osób rozpracowywanych, które nie żyją [...] To oznacza, że na liście nie będzie nazwisk wielu znanych opozycjonistów, jak choćby Jacka Kuronia czy Bronisława Geremka. (cf. ). Naiwne pytanie: po co było zatem wcześniej wiatr robić, pisząc bzury i mącąc w głowach?
Teza, że ,,Kłamstwo powtarzane wielokrotnie staje się prawdą'' przez wielu jest przypisywana J. Goebbelsowi. Mniej znane jest, że Reichsminister osobiście zweryfikował powyższe twierdzenie empirycznie. W swoich artykułach z Der Angriff uporczywie określał on szefa berlińskiej policji, Dr. Bernharda Weissa, jako ,,Izydor Weiss'' [Imię Izydor ma/miało w Niemczech podobną konotację jak w Polsce, np. imię ,,Mosiek'']. Po 2--3 latach większość berlińczyków była przekonana, że Dr. Weiss ma na imię Izydor. Prowokował Weissa do wytaczania sądowych procesów [Weiss wytoczył mu ich aż -- podobno -- 28], co nagłaśniało ,,spór''. Spór o co? No właśnie... czy coś nie wydaje się w tej historii znajome...
W zasadzie tematów ,,politycznych'' nie poruszam bo się nie znam i wolę się nie ośmieszać. Ale ten nie jest do końca polityczny... Raczej historyczno-socjologiczny:-) A ministerstwo o którym wyżej wspominam oficjalnie i ekshibicjonistycznie się nazywało: Reichsministerium für Volksaufklärung und Propaganda (oświecenia publicznego i propagandy).