Googleearth wersja na linuksa nie działa `out of the box'. Bardzo wolno startuje, a na ekranie pojawia się komunikat:
do_wait: drmWaitVBlank returned -1, IRQs don't seem to be working correctly. Try running with LIBGL_THROTTLE_REFRESH and LIBL_SYNC_REFRESH unset.
Sądząc z liczby stron w Google jest to problem wielu użytkowników.
Rozwiązanie znalazłem
tutaj
(pomocne mogą być też uwagi
z tej strony).
Na wszelki wypadek zniknięcia oryginału w czeluściach
Internetu poniżej kopiuję co trzeba zrobić. Otóż do pliku
drm_nowaitVblank.c
wpisujemy:
#include <sys/time.h> #include <unistd.h> #include <string.h> #define DELAY 33333 int drmWaitVBlank(void) { static struct timeval last = { 0, 0 }; static struct timeval now = { 0, 0 }; int udiff; gettimeofday(&now, NULL); udiff = (int)now.tv_usec - (int)last.tv_usec; if (udiff < 0) udiff += 1000000; udiff -= DELAY; if (udiff < 0) usleep(-udiff); memcpy(&last, &now, sizeof(struct timeval)); return 0; }
Plik należy skompilować, uruchamiając gcc
w następujący
sposób:
gcc -o drm_nowaitVblank.so -shared -fPIC -ldl drm_nowaitVblank.c
Plik należy umieścić tam gdzie znajduje się plik
googleearth-bin
, u mnie jest to
/opt/google-earth/
.
Teraz trzeba zmienić skrypt googleearth
w wierszu zwierającym
exec "./googleearth-bin" "$@"
(jest tylko jeden wiersz
z exec
w skrypcie googleearth
) na:
LD_PRELOAD="./drm_nowaitVblank.so" exec "./googleearth-bin" $*
Googleearth wyświetla też komunikat o brakujących fontach. To akurat jest łatwe do poprawienia:
yum -y install bitstream-vera-fonts
Teraz mogę w komfortowy sposób oglądać swoje zdjęcia z samodzielnie
wygenerowanych, przy pomocy GPSbabela
plików KML (sposób
jaki w jaki to robię opisałem
wcześniej).
Tutaj są próbki a jednocześnie propozycje ciekawych do zwiedzania
miejsc w okolicach Sopotu (więcej wkrótce):
Oliwa, Dolina Radości
| Rezerwat Kacze Łęgi, Witomino
| Elekrownia Rutki, Jar Raduni
| Z Gdyni do Sopotu wzdłuż plaży
| wzdłuż Potoku Oliwskiego, potem Sopot.
Więcej jest tutaj.
Dokupiłem najtańszy odbiornik Garmina pn. Etrex h. Urządzenie to ma monochromatyczny wyświetlacz i nie obsługuje map. Nie ma wysokościomierza jak geko, nie ma też kompasu elektronicznego. Wysokościomierz barometryczny geko wskazywał pi-razy-drzwi a kompas jest niepotrzebny. Etrex pokazuje kierunek bez kompasu, wystarczy się poruszać.
Etrex h (z literą H) ma chipset firmy MTK, tej samej co zrobiła Iblue747. Wyświetlacz tego urządzenia jest duży, litery wyraźne. Łatwiej też wyświetlić bieżący czas na ekranie; w geko wymagało to extra ekwilibrystyki. Z drugiej strony, podgumowane guziki są bardziej toporne niż w geko i trochę trudniej nimi operować.
Wygląda, że urządzenie ma wadę polegającą na błędnym wyliczaniu średniej i przebytej drogi (widać to na zdjęciu obok). Jeżeli podczas wędrówki wyłączę Etrexa a następnie włączę -- przy ograniczonej widoczności nieba -- na ekranie pojawiają się wyniki typu 2000 km/h. Na szczęście zapisany ślad jest OK, nie ma na nim punktów z Afryki czy Hondurasu. Niby nie jest to wada z gatunku mocno uciążliwych, ale denerwuje. No co tu dużo mówić: bubel.
Porównanie śladów iblue, etrexa oraz geko jest tutaj (czerwony ślad to etrex, niebieski iblue, turkusowy geko 301). Etrex wyłączył się nie wiedzieć czemu w pewnym momencie.
Ślady w różnych kolorach wymagały drobnych zmian
w bibliotece
gpx-viewer Kaza Okudy.
Oryginalna biblioteka rysuje tylko na czerwono a moja modyfikacja zmienia kolor
dla każdego
elementu <trk>
zawierającego <cmt>
(por. GPX 1.1).
Zmiana koloru dla każego elementu trk
nie byłaby
dobrym pomysłem, bo ślad pobrany z GPSa często jest dzielony na wiele
elementów trk
.
Dodanie cmt
ma wymusić
zmianę koloru na żądanie.
GPSbabel nie wstawia cmt
do śladu pobieranego z urządzenia.